Mój jadłospis wygląda raczej podobnie każdego dnia - jedzenie domowe, unikam jadania na mieście, słodyczy itp:
Pobudka 7:00, ćwiczenia rozciągające ok 40 minut
8:00 - śniadanie (Ok. 300-400 kcal) Kanapki z różnym pieczywem (Zmieniam): ryby, sery białe i żółte, pasty śledziowe, pomidor, ogórki, rzodkiewki, nieco kiełbasy, kaszanki, twarogi, ketchup do smaku + herbata bez cukru (Zazwyczaj to w różnych konfiguracjach każde moje śniadanie)
10:30 - Dwie małe kanapki (Pozostałość śniadaniowa) (Ok. 100 kcal)
13:00 - Obiad: Zazwyczaj zupy: rosół, pomidorowa, krupnik, grzybowa, ryż z rybą, ziemniaki z rybą lub udkiem kurczaka bez skóry + surówki (Ok. 400 kcal) + Kompot, herbata bez cukru
15:30 - Druga część obiadu (Ten z 13:00 dzielę na dwa)
18:00 maksymalnie 19:00 - Znów kanapki typu śniadaniowego (Ok. 200-300 kcal) + herbata bez cukru
Zasypiam ok. 22:30 (Kładę się ok 22:00)
Pomiędzy tym wszystkim dużo piję wody. Wychodzi na pewno 1,5l dziennie ale dawniej nawet 3l. Do tego dochodzi kilka km dziennie spaceru. Czasem jest to np: 5 km ale drugiego dnia już np: ok 17 km (Mierzę Endomondo - średnio więc wychodzi ok 250 kcal spalonych / dziennie)
Jedynie w sobotę zaburzam ten schemat. Ćwiczę, chodzę ale dochodzi do tego alkohol (No cóż... sobota) i większe ilości jedzenia typu np: pizza, frytki, zapiekanki, większy obiad choć wszystko domowe i bez przesady.
Jem zazwyczaj wszystko jedynie licząc kalorie - i to działało (Co więcej kilka lat temu w soboty potrafiłem zjeść ok 10.000 kcal a w tygodniu nie ćwiczyłem i nie chodziłem tak intensywnie) przez co udało mi się schudnąć kilkadziesiąt kg w przeciągu kilku lat. W tej chwili już to samo nie działa a staram się nawet grzesząc robić to z głową.