Cześć dziewczyny, chciałam się podzielić swoją historią. Jako nastolatka miałam często depresje, a radziłam sobie z nią poprzez podjadanie i kupowanie ogromnych ilości słodyczy. Żeby przybliżyć wam obraz jak dużych..to powiem, że mam dość bogatą rodzinę i jak np. na święta dostawałam 600zł do kieszeni, tak przy najbliższej okazji mogłam zostawić w sklepie 200zł na czekoladach, batonikach i ciasteczkach. Przytyłam wtedy 15 kilo, a był też to okres moich pierwszych zawodów miłosnych, na które oczywiście niezawodna była czekolada. Niestety odbiło się to na moim wyglądzie, co było zamkniętym kołem samym w sobie, ponieważ napędzało moją depresję. Właśnie wtedy znalazłam rozwiązanie swojego problemu, a przynajmniej tak mi się wydawało. Stwierdziłam, co w sumie dość sprytne, że mogę oszukać swój mózg i jeść słodycze nadal, jednak zwracać je potem w łazience. Działało. Jednak, mimo że mózg został oszukany, nie sposób było oszukać metabolizmu i żołądka. Nabawiłam się wielu chorób spowodowanych (już teraz mogę to powiedzieć) bulimią. Jednak musze powiedzieć, że moc naszego umysłu, albo właściwie serca jest wielka. Zdając sobie sprawę z sytuacji i przyznania przed sobą, że mam problem, postanowiłam nad tym panować. Przede wszystkim ograniczyłam słodycze, z czego ucieszyło się moje ciało jak i portfel oraz poświęcałam 30 min dziennie na ćwiczenia. Efekty pojawiły się szybko, choć z wielkim trudem. Schudłam 15kg, nie zwracam, a co ważne polubiłam ćwiczenia i dbanie o siebie. Dlatego jestem na tym forum i chcę też powiedzieć, że kluczowym czynnikiem w osiągnięciu wymarzonej sylwetki, jest po prostu zmiana myślenia, wzbudzenie w sobie wewnętrznej energii do zmiany, wtedy cały organizm nastawia się na to by nam pomóc.
Pozdrawiam Was serdecznie
Pozdrawiam Was serdecznie