Dokładnie notuję od kilku dobrych lat dzienną kaloryczność i aktywność. Oto ostatnie dwa tygodnie:
Od 18.03
Nie – 80,5 kg, bez ćwiczeń, 2200 kcal
Pon – 81,5 kg, ćwiczenia major, 1200 kcal
Wtr – 81,2 kg, ćwiczenia minor, 1200 kcal, spacer 676 kcal
Śrd – 81 kg, ćwiczenia major, 1200 kcal, spacer 640 kcal
Czw – 80,5 kg, ćwiczenia minor, 1200 kcal
Ptk – 81 kg, ćwiczenia major, 1200 kcal, spacer 327 kcal
Sob – 80,7 kg, ćwiczenia minor, weekend, spacer 331 kcal
Od 11.03
Nie – 77,5 kg, bez ćwiczeń, 1600 kcal, bieganie 325 kcal
Pon – 80,5 kg, ćwiczenia major, 1500 kcal, spacer 760 kcal
Wtr – 80 kg, ćwiczenia minor, 2000 kcal
Śrd – 79,5 kg, ćwiczenia major, 1500 kcal, spacer 546 kcal
Czw – 80 kg, ćwiczenia minor, 1700 kcal, spacer 770 kcal
Ptk – 79 kg, ćwiczenia major, 1500 kcal
Sob – 79 kg, ćwiczenia minor, weekend, spacer 570 kcal
(Ważenie codziennie o tej samej porze, na tej samej wadze, w tym samym miejscu, na czczo, przed ćwiczeniami porannymi. Ćwiczenia major to szersze ćwiczenia rozciągające, minor - mniejsze. Przemienność dla regeneracji określonych mięśni)
Wklejam to bo napisałaś że mam spożywać tyle kcal by nie wywoływało to frustracji. Porównaj zatem poprzedni tydzień i ostatni - jadłem wyraźnie mniej i utyłem. Frustracją nie jest walka o nie zjedzenie czegoś ale o zdobycie dobrej metody by kg tracić. Dlatego więc pytałem ile kcal dla mnie byłoby dobrym testem? (Odkładając nadal badania - one swoją drogą!) 2500 kcal? Jeśli tak to dochodzić do tego stopniowo? Jak długo tyle spożywać? Na ile potem zejść?
Dodam do tego że nie odczuwam głodu, jedynie apetyt ale tez nie wilczy. To nie początek odchudzania. Nie mam problemów z silną wolą. Chętnie poddam się każdemu rozsądnemu testowi.