Dzisiaj jest: Piątek, 19.04.2024 Imieniny: Adolfa i Tymona



Ilość przepisów kulinarnych w serwisie: 5865

Forum dyskusyjne


powrót
Wszystkie posty użytkownika Jo-Da
Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie. Od czasu do czasu jestem za granicą i mam takie wrażenie, że ważne jest odżywianie się według produktów, które rosną / są hodowane w miejscu urodzenia danej narodowości / rasy. Moje spostrzeżenie jest takie, że plaga otyłości ludzi czarnoskórych mieszkających w Anglii czy też Hindusów jest statystycznie większa niż w przypadku rdzennych anglików. A więc nie jedzmy cytrusów jedzmy jabłka :-D
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

A więc jednak przejrzeli na oczy naukowcy b020 . Teraz trzeba by było wobec nowych norm ułożyć jakiś sensowny sposób suplementacji, bo wiadomo, że nie ma najmniejszych szans aby poza okresem od czerwca do sierpnia (jeśli jest dużo słonecznych dni) zapewnić prawidłową dawkę dzienną.
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

[quote:7a91eae7ee]Miód naturalny obniża poziom złego cholesterolu LDL i trójglicerydów[/quote:7a91eae7ee]

Jaki składnik lub składniki w miodzie są odpowiedzialne za spadek tych wartości ?
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

Jeśli jesteśmy przy wegetarianizmie to mam pytanie jak wegetarianie radzą sobie z witaminą B12, żelazem i witaminą D ? Według mnie są to pięty achillesowe większości wegetarian i niektórzy nie potrafią sobie z tym radzić.
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

Temat rzeczywiście ciekawy. Tekst zaczerpnięty z forum vegie.pl. Ciekawa analiza. Mnie najbardziej zaciekawił temat tocznia, jako, że mam koleżankę cierpiącą na tą chorobę


Jak zapewne wszyscy wiedzą, witamina D jest wytwarzana przez skórę pod wpływem promieni słonecznych. O czym już wie nie każdy - na naszej szerokości geograficznej widmo światła słonecznego, dzięki któremu skóra jest w stanie produkować witaminę D, przebija się przez atmosferę tylko kilka miesięcy w roku. I tylko kilka godzin dziennie.

Jeśli chodzi o produkty żywnościowe, które zawierają w sobie tą witaminę, można o nich zapomnieć. Podobnie można zapomnieć o "rekomendowanej dziennej dawce" tej witaminy obecnej w niektórych suplementach - obecnie w świecie medycznym trwa kampania o zwiększenie tej dawki 5-10krotnie.

Skąd wojna między lekarzami o tą witaminę? Popatrzmy na statystyki.

Najpierw może normy - w większości cywilizowanych krajów przyjęło się, że normalny poziom witaminy D w organizmie wynosi 50-80 jednostek. Jest to taki poziom, jaki ma osoba mająca częsty kontakt ze słońcem i nie cierpiąca z powodu chorób obniżających poziom tej witaminy, więc można go uznać za optymalny.

W badaniu statystycznym w 2005 roku zbadano 420 młodych kobiet (młodych, a więc bywających często na solariach, opalających się). Okazało się, że 92% z nich ma poziom witaminy we krwi poniżej 20 jednostek - a więc tragicznie niski.

Dodajmy do tego drugi fakt - w ciągu zaledwie 15 minut w czasie kontaktu skóry ze słońcem nasze ciało wytwarza 10 000 jednostek witaminy D.

Trzeci fakt - rekomendowane przez organizacje medyczne dzienne spożycie tej witaminy wynosi... 400 jednostek na dobę, a niektóre organizacje rekomendują 200 jednostek.

OK, zsumujmy te fakty. Rekomendowane dzienne spożycie witaminy wynosi 1/25 tego, ile produkuje nasz organizm przez 15-20 minut kontaktu ze słońcem. Jednocześnie 92% ludzi poza grupą największego ryzyka ma bardzo silne niedobory.

Wniosek jest oczywisty - rekomendowane dzienne spożycie jest zbyt niskie. A jednak kolejne lata mijają, a norma nie zostaje zwiększona... pytanie, dlaczego?

Możliwe, że stoi za tym zwykła, prymitywna tępota lekarzy, którzy nie potrafią przyznać się do błędu. Ale możliwe, że stoi też za tym chęć zysku w jej najobrzydliwszej postaci. Dzięki tak koszmarnie niskim normom niemal wszyscy mamy niedobory tej witaminy. Dodatkowo "nie mówi się o tym", ktoś z was kiedyś słyszał o przypadku sprawdzenia u pacjenta poziomu witaminy D i zastosowaniu suplementów w celu uzupełnienia niedoborów?

Witamina D pełni m.in. funkcję regulatora układu odpornościowego. Nie tylko zwielokrotnia ona jego potencjał (mówiąc wprost - z wysokim poziomem witaminy nie chorujemy), ale także sprawia, że nie popełnia on błędów. O jakich błędach mowa?

O tych najbardziej zabójczych. Przeprowadzono już setki badań, nie ma żadnych wątpliwości - porównano stężenie witaminy D w grupie osób które zapadły na pewne schorzenia oraz w grupie kontrolnej. W przypadku wszystkich tych schorzeń regułą jest, że zapadają na nie te osoby, które mają najniższy poziom witaminy D. Są to takie choroby, jak:

- stwardnienie rozsiane
- toczeń układowy
- nowotwory
- nadciśnienie

Wymieniłem tylko najbardziej drastyczne, pomniejszych schorzeń związanych z niedoborami tej witaminy są dziesiątki.

Dla tych, którzy nie wiedzą, w dużym skrócie na czym polegają powyższe schorzenia. Stwardnienie - układ odpornościowy zaczyna zabijać komórki mózgu. Toczeń - układ odpornościowy zaczyna losowo zabijać komórki organizmu. Nowotwory - układ odpornościowy nie zabija tych tkanek, które powinien.

Dla przykładu, już 1000 jednostek witaminy D dziennie jako dodatkowy suplement redukuje szansę zapadnięcia na raka jelita grubego o 50%, raka piersi i jajnika - 30%. Nawet głupia dawka 400 jednostek dziennie zmniejszyła ryzyko zapadnięcia na raka trzustki (jeden z najbardziej morderczych nowotworów) o 43%. Przykłady można mnożyć.

Witamina - cud! Dlaczego więc nie ma masowego dodawania jej do żywności, dlaczego lekarze jej nie przepisują, czemu się milczy?

Smutne, ale prawdziwe - osoba chora na toczeń układowy, stwardnienie rozsiane czy raka to GIGANTYCZNY zysk dla koncernów farmaceutycznych.

Jeśli do tego dodać, że osoby z odpowiednim poziomem tej witaminy mają wielokrotnie niższą szansę na rozwój osteoporozy oraz o wiele rzadziej chorują na zwykłe, codzienne infekcje, mamy pełen obraz nędzy i rozpaczy, czyli naszej kochanej opieki zdrowotnej.

Do rzeczy, gdzie można zbadać poziom tej witaminy?

W każdym większym mieście powinno być laboratorium, które robi testy wysyłkowo, koszt - 50 do 90 zł.

Na co w czasie badania należy uważać? Niektóre polskie laboratoria zaniżają normy, podając wartości 30-80 zamiast 50-80.

Jak powinna wyglądać suplementacja?

W zależności od stwierdzonego niedoboru, pod kontrolą lekarza. Jeśli lekarz powie, że nie trzeba uzupełniać a niedobór zostanie wykazany badaniem, zmieńcie tego kretyna na kogoś, kto zna się na leczeniu. Przyjmuje się, że dawka uderzeniowa to 50 000 jednostek tygodniowo, należy przed terapią zbadać poziom wapnia we krwi, po czym regularnie sprawdzać czy nie rośnie on ponad normę. W trakcie terapii bardzo silnymi dawkami należy unikać preparatów wapnia, które za to są wskazane po jej zakończeniu, aby uzupełnić to, co niedobory wypłukały nam z kości.

Witamina D jest rozpuszczalna w tłuszczu, dlatego też należy ją przyjmować właśnie z tłustymi potrawami, w miarę możliwości oczywiście.

Jest ona z reguły dostępna tylko na receptę, a przynajmniej jej w miarę rozsądne preparaty (takie, które umożliwiają przyjęcie silnej dawki w przypadku niedoborów).

Czy suplementacja dużymi dawkami może być groźna dla zdrowia? Owszem, może nawet zabić, ale wymaga to stosowania dawek rzędu 50 000 jednostek dziennie przez dłuższy czas. Spowoduje to silny wzrost stężenia wapnia we krwi, który to wapń następnie osadzi się tam, gdzie nie powinien, powodując stopniowo martwicę narządów, zaczynając od nerek.
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

Jeszcze jeden wartościowy produkt, który polecam - to surowe pomidory. Nie wiem dlaczego są one skuteczne, bo w tabelach żywieniowych pomidory mają mało magnezu, ale zauważałam, że jedzenie tych warzyw też sporo pomaga. Ponadto są upały i je się dużo pomidorów, to się mniej pocę, to chyba ze względu na dużą zawartość potasu w pomidorach.
» przejdź do wątku

Jo-Da




Dołączyła: 07.07.2010
Posty: 7

A ja mam inny sprawdzony sposób na niedobór magnezu. Codziennie rano zamiast kawy czy herbaty piję na czczo kubek ciepłej wody z czteroma czubatymi łyżeczkami naturalnego ciemnego kakao. Nie ma ono żadnych dodatków, nie ma cukru. Jest gorzkie w smaku, ale naprawdę pomaga. Ciepła lub nawet gorąca woda pomaga w rozpuszczalności proszku kakaowego i łagodzi trochę gorzki smak. Oprócz tego w trakcie dnia często piję wodę mineralną wysoko zmineralizowaną pod względem magnezu np Muszynianka lub Magnesia.
Kakao takie można kupić w kartoniku - gramatura zawyczaj 100 g lub 80 g (kakao zamknięte w folię aluminiową lub polietetylenową) w każdym markecie i prawie w każdym sklepie.
Poza tym wydaje mi się, że jest w tym sporo prawdy, że magnez wchłania się dobrze rano
To naprawdę pomaga ! Polecam
» przejdź do wątku