aforndah napisał/a:
Z artykułu wynika, że dobrej jakości oliwa posiada unikalne właściwości (dużo polifenoli i tokoferoli), które chronią jej wielonienasycone tłuszcze przed utlenieniem i szkodliwymi zmianami, stąd nie jest wcale taka zła do smażenia, jak się powszechnie uważa. I mówię tu o smażeniu, nie podsmażaniu.
Ja uważam, że nie nadaje się do długotrwałego smażenia, tylko podsmażenia. Wymienione związki owszem chronią przed utlenianiem np. w trakcie przechowywania czy wtedy kiedy polejemy nią sałatkę, a sałatka leży i leży, a tlenu dookoła mnóstwo . (dlatego oliwa extra vergine ma zdecydowanie dłuższy termin przydatności niż inne oleje zimnotłoczone), jednak na patelni nie zachodzi tylko proces utleniania .Tłuszcze ulegają rozkładowi pod wpływem wielokierunkowych przemian fizycznych i chemicznych, zachodzących na skutek działania wysokiej temperatury, wody (ze smażonego produktu) i tlenu. Konsekwencją tych procesów jest powstawanie szeregu niekorzystnych zmian i związków o właściwościach toksycznych.
- w pierwszej fazie smażenia następuje rozpad tłuszczu na wolne kwasy tłuszczowe i glicerol
- następnie powstają produkty utleniania, np. nadtlenki i hydronadtlenki, epoksydy, aldehydy (np. akroleina)
- następnie powstają produkty polimeryzacji i cyklizacji
Oliwa oliwie nie jest równa (nawet extra vergine) i generalnie punkt dymienia dla takiego rodzaju oliwy rozpoczyna się od 160 stopni. Biorąc to pod uwagę uważam, że nadaje się tylko do krótkotrwałego podsmażenia.
aforndah napisał/a:
Jeśli chodzi o frytki. Chodzi mi o to, że z jednej strony zjem sobie takie frytki, które mają dużo złych substancji, ale z drugiej strony w tym samym dniu zjem produkty, wśród których znajduje się wiele substancji, które zmniejszą negatywne skutki wywołane przez spożycie frytek. Przykładowo surówka dodana do porcji frytek powinna znacznie zmniejszyć ryzyko powstania nowotworu. Tak mi się przynajmniej wydaje. Co oczywiście nie oznacza, że można sobie codziennie pozwalać na takie rarytasy, ale wierzę, że przy zastosowaniu tego co napisałem zjedzenie od czasu do czasu frytek nie powinno wiązać się ze znaczącym ryzykiem zachorowania na raka czy innej groźnej choroby. Mam taką nadzieję. D
Masz dobrą nadzieję, ale znowu wchodzą szczegóły. Na czym były smażone frytki? A może były pieczone? Czy mamy możliwość zmiany tłuszczu? (na mieście nie wchodzi to oczywiście w rachubę). Surówka. Co wchodzi w jej skład? Czy są to może majonez, olej rafinowany, ocet? - jeśli takie składniki to nie zrekompensujesz frytek. Szczegóły!
aforndah napisał/a:
ale medycyna cały czas się rozwija
W kierunku farmacji (np. bezmyślnego zapisywania antybiotyków), zaleczania ale nie wyleczenia na pewno
aforndah napisał/a:
Plastik może być toksyczny, to fakt, ale chyba trzeba by było mieć naprawdę dużego pecha, żeby zachorować na poważną chorobę, bo piło się wodę z butelki. Takie przypadki zdarzają się pewnie raz na kilkadziesiąt/kilkaset milionów, o ile w ogóle się zdarzają. Nigdy nie słyszałem, żeby butelka wody była przyczyną jakiejś poważnej choroby. Poza tym woda z kranu ma mniej stabilny i uboższy w minerały skład od wody mineralnej z butelki, więc w końcowym rozrachunku "woda z kranu vs woda mineralna z butelki" obstawiam, że zdrowotnie wychodzi mniej więcej po równo.
Nie jesteśmy w stanie oszacować tych negatywnych interakcji, które wywołuje większość, ale nie wszystkie plastiki -> http://www.odzywianie.info.pl/kuchnia/artykuly/art,opakowania-plastikowe-do-zywnosci-rodzaje-i-wplyw-na-zdrowie.html . Takie przypadki wierz mi są częste. Poczytaj sobie o ksenoestrogenach (to ogólna nazwa), to nie tylko wróg smukłej sylwetki, wpływ ich na układem hormonalny może być naprawdę spory, jednak w większości nie kojarzymy tego z ksenoestrogenami http://www.odzywianie.info.pl/diety-i-odchudzanie/artykuly/art,Ksenoestrogeny-wrog-smuklej-sylwetki.html Ksenoestrogeny to też np. wyściółka konserw. Tam gdzie plastik styka się z reaktywnym produktem np. kwaśnym, z dużą zawartości soli, czy dodatków do żywności tam migracja tych składników do produktu może być duża. Tam Ci taki męski przykład. Wśród Twoich kolegów na pewno jest ktoś, kto boryka się ze wstydliwym problem em ginekomastii, rzadko kto przyzna się do powiększonych "cycków". Pytanie co jest tego przyczyną i dlaczego ta osoba tak dużo korzysta z plastikowych dobrodziejstw cywilizacji?
Czy rzecywiście woda mineralna ma tak genialny skład (zwróć uwagę przede wszystkim na magnez)? Zobacz sobie ile musiałbyś jej dziennie wypić aby wypełnić zapotrzebowanie na minerały. Do tego plastik i cena takiej butelki. Czy gra jest warta świeczk? Czy nie ulegamy za mocno oficjalnej reklamiei marketingowi szeptanemu? Ja uważam, że owszem możemy pić taką wodę ale wtedy kiedy np.jesteśmy w podróży, bądź w sytuacji kiedy będziemy potrzebować dużej ilości wody (np. długi i ostry trening poza domem). Ja bym jednak pozwoliłbym sobie w tym drugim przypadku na "zainwestowanie" w wodę w butelce szklanej i powtórnym jej wykorzystaniu (kranówa lub przegotowana woda w dobrym nieplastikowym czajniku, ustudzona i przelana). Szczegóły!
aforndah napisał/a:
To jesteś w końcu kobietą, czy mężczyzną? D
Na tą chwilę tym drugim
Jednak kobiety pewnie też czytają naszą dyskusję, więc niech wiedzą
aforndah napisał/a:
Z artykułu wynika, że dobrej jakości oliwa posiada unikalne właściwości (dużo polifenoli i tokoferoli), które chronią jej wielonienasycone tłuszcze przed utlenieniem i szkodliwymi zmianami, stąd nie jest wcale taka zła do smażenia, jak się powszechnie uważa. I mówię tu o smażeniu, nie podsmażaniu.
Ja uważam, że nie nadaje się do długotrwałego smażenia, tylko podsmażenia. Wymienione związki owszem chronią przed utlenianiem np. w trakcie przechowywania czy wtedy kiedy polejemy nią sałatkę, a sałatka leży i leży, a tlenu dookoła mnóstwo . (dlatego oliwa extra vergine ma zdecydowanie dłuższy termin przydatności niż inne oleje zimnotłoczone), jednak na patelni nie zachodzi tylko proces utleniania .Tłuszcze ulegają rozkładowi pod wpływem wielokierunkowych przemian fizycznych i chemicznych, zachodzących na skutek działania wysokiej temperatury, wody (ze smażonego produktu) i tlenu. Konsekwencją tych procesów jest powstawanie szeregu niekorzystnych zmian i związków o właściwościach toksycznych.
- w pierwszej fazie smażenia następuje rozpad tłuszczu na wolne kwasy tłuszczowe i glicerol
- następnie powstają produkty utleniania, np. nadtlenki i hydronadtlenki, epoksydy, aldehydy (np. akroleina)
- następnie powstają produkty polimeryzacji i cyklizacji
Oliwa oliwie nie jest równa (nawet extra vergine) i generalnie punkt dymienia dla takiego rodzaju oliwy rozpoczyna się od 160 stopni. Biorąc to pod uwagę uważam, że nadaje się tylko do krótkotrwałego podsmażenia.
aforndah napisał/a:
Jeśli chodzi o frytki. Chodzi mi o to, że z jednej strony zjem sobie takie frytki, które mają dużo złych substancji, ale z drugiej strony w tym samym dniu zjem produkty, wśród których znajduje się wiele substancji, które zmniejszą negatywne skutki wywołane przez spożycie frytek. Przykładowo surówka dodana do porcji frytek powinna znacznie zmniejszyć ryzyko powstania nowotworu. Tak mi się przynajmniej wydaje. Co oczywiście nie oznacza, że można sobie codziennie pozwalać na takie rarytasy, ale wierzę, że przy zastosowaniu tego co napisałem zjedzenie od czasu do czasu frytek nie powinno wiązać się ze znaczącym ryzykiem zachorowania na raka czy innej groźnej choroby. Mam taką nadzieję. D
Masz dobrą nadzieję, ale znowu wchodzą szczegóły. Na czym były smażone frytki? A może były pieczone? Czy mamy możliwość zmiany tłuszczu? (na mieście nie wchodzi to oczywiście w rachubę). Surówka. Co wchodzi w jej skład? Czy są to może majonez, olej rafinowany, ocet? - jeśli takie składniki to nie zrekompensujesz frytek. Szczegóły!
aforndah napisał/a:
ale medycyna cały czas się rozwija
W kierunku farmacji (np. bezmyślnego zapisywania antybiotyków), zaleczania ale nie wyleczenia na pewno
aforndah napisał/a:
Plastik może być toksyczny, to fakt, ale chyba trzeba by było mieć naprawdę dużego pecha, żeby zachorować na poważną chorobę, bo piło się wodę z butelki. Takie przypadki zdarzają się pewnie raz na kilkadziesiąt/kilkaset milionów, o ile w ogóle się zdarzają. Nigdy nie słyszałem, żeby butelka wody była przyczyną jakiejś poważnej choroby. Poza tym woda z kranu ma mniej stabilny i uboższy w minerały skład od wody mineralnej z butelki, więc w końcowym rozrachunku "woda z kranu vs woda mineralna z butelki" obstawiam, że zdrowotnie wychodzi mniej więcej po równo.
Nie jesteśmy w stanie oszacować tych negatywnych interakcji, które wywołuje większość, ale nie wszystkie plastiki -> http://www.odzywianie.info.pl/kuchnia/artykuly/art,opakowania-plastikowe-do-zywnosci-rodzaje-i-wplyw-na-zdrowie.html . Takie przypadki wierz mi są częste. Poczytaj sobie o ksenoestrogenach (to ogólna nazwa), to nie tylko wróg smukłej sylwetki, wpływ ich na układem hormonalny może być naprawdę spory, jednak w większości nie kojarzymy tego z ksenoestrogenami http://www.odzywianie.info.pl/diety-i-odchudzanie/artykuly/art,Ksenoestrogeny-wrog-smuklej-sylwetki.html Ksenoestrogeny to też np. wyściółka konserw. Tam gdzie plastik styka się z reaktywnym produktem np. kwaśnym, z dużą zawartości soli, czy dodatków do żywności tam migracja tych składników do produktu może być duża. Tam Ci taki męski przykład. Wśród Twoich kolegów na pewno jest ktoś, kto boryka się ze wstydliwym problem em ginekomastii, rzadko kto przyzna się do powiększonych "cycków". Pytanie co jest tego przyczyną i dlaczego ta osoba tak dużo korzysta z plastikowych dobrodziejstw cywilizacji?
Czy rzecywiście woda mineralna ma tak genialny skład (zwróć uwagę przede wszystkim na magnez)? Zobacz sobie ile musiałbyś jej dziennie wypić aby wypełnić zapotrzebowanie na minerały. Do tego plastik i cena takiej butelki. Czy gra jest warta świeczk? Czy nie ulegamy za mocno oficjalnej reklamiei marketingowi szeptanemu? Ja uważam, że owszem możemy pić taką wodę ale wtedy kiedy np.jesteśmy w podróży, bądź w sytuacji kiedy będziemy potrzebować dużej ilości wody (np. długi i ostry trening poza domem). Ja bym jednak pozwoliłbym sobie w tym drugim przypadku na "zainwestowanie" w wodę w butelce szklanej i powtórnym jej wykorzystaniu (kranówa lub przegotowana woda w dobrym nieplastikowym czajniku, ustudzona i przelana). Szczegóły!
aforndah napisał/a:
To jesteś w końcu kobietą, czy mężczyzną? D
Na tą chwilę tym drugim
Jednak kobiety pewnie też czytają naszą dyskusję, więc niech wiedzą
aforndah napisał/a:
Ale są też takie (znam jeden), których nie utwardzają i nie modyfikują chemicznie. Np. ten firmy KTC. "Według producenta olej kokosowy KTC jest wyciskany mechanicznie, a następnie filtrowany i oczyszczany z zapachu, wszystko to bez użycia szkodliwych chemikaliów." "Jednak rafinacja tego oleju polega tylko na oczyszczeniu go z zapachu i zanieczyszczeń. Ten olej nie był utwardzany ani w żaden inny sposób modyfikowany chemicznie."
Dość pokrętna interpretacja. Filtrowany i oczyszczany z zapachu jak? Nie da się wydmuchać, czy odparować. Jeśli nie szkodliwe chemikalia to pewnie zdrowe chemikalia Po co ingerować w strukturę? Albo się decydujemy na nierafinowany i najlepiej bio albo na rafinowany, a nie na "pośrednie" wersje, o których tak naprawdę nie mamy wiedzy na temat ich zdrowotności.
aforndah napisał/a:
No właśnie nigdy nie wiem na jakim ogniu co smażyć. Problemem jest też to, że nie wiem do jakiej temperatury nagrzewam palnik - patelnia niestety nie ma wbudowanego termometru. I w tej kwestii szczerze mówiąc jestem zielony. 180 stopni to średni ogień? Jeśli mam skalę wyboru ognia od 0 do 3, to 180 stopni to będzie tak ile? Chciałbym wiedzieć na jakim ogniu smażyć kawałki piersi z kurczaka (do dania chińskiego np), na jakim kotlety z piersi kurczaka w panierce, na jakim ryby bez panierki i z panierką, na jakim steka wołowego, a na jakim mielone mięso do spaghetti.
Tłuszcz grzejemy na trochę więcej niż na średnim ogniu. Po chwili wrzucamy jakiś maluśki fragment tego co chcemy smażyć, jeśli zaczyna wokół takiego kawałka "bąblowanie" to wrzucamy produkt. Jeśli "bąblowanie" zacznie się wokół wrzucanego produktu to ogień / moc palnika zmiejszamy na mniej niż średni, powiedzmy 1/3 mocy.
Jeśli rozgrzewany tłuszcz zaczyna dymić to należy go wylać a naczynie dokładnie umyć i proces zacząć od nowa jak wyżej opisałem.