Holenderscy badacze są na najlepszej drodze do stworzenia nowego miodowego antybiotyku.

Od ponad 30 lat nie pojawił się żaden nowy antybiotyk. Natomiast z powodu nadużywania, pochopnego stosowania tych specyfików, bakterie stają się coraz bardziej odporne na ich działanie.

Dlatego tym większe zainteresowanie wzbudzają badania, których zwieńczeniem może być nowy, miodowy, antybiotyk.

Lekarze starożytni zalecali miód jako sprzyjający zdrowiu, trawieniu, likwidujący infekcje, gojący rany, konserwujący żywność. Według legendy ciało Aleksandra Wielkiego zostało zakonserwowane w miodzie i w ten sposób przewiezione z Babilonu do Aleksandrii. Ale była to wiedza intuicyjna. Nowoczesna nauka potwierdziła te właściwości miodu. Jednak wiedząc, że działa on podobnie jak antybiotyk, wciąż nie wiedziano, jaki mechanizm to powoduje.

Dopiero teraz udało się to odkryć zespołowi pod kierunkiem prof. Sebastiana Zaata z Wydziału Mikrobiologii Uniwersytetu w Amsterdamie. Holenderscy naukowcy wykazali po raz pierwszy, że białko o nazwie defenzyna-1, które dostaje się do miodu dzięki pszczołom, posiada silne właściwości bakteriobójcze. Artykuł o odkryciu zamieszcza czasopismo „Journal of the Federation of American Societies for Experimental Biology”.


Słodki zabójca

Naukowcy z Amsterdamu testowali działanie miodu na bakteriach wywołujących choroby i już uodpornionych na wiele antybiotyków. Znalazły się wśród nich między innymi Bacillus subtilis, Escherichia coli, Staphylococcus aureus (czyli groźny gronkowiec złocisty) – bakterie wywołujące m.in. zatrucia pokarmowe. Test wykazał, że wszystkie one giną, gdy do 10 mililitrów roztworu z bakteriami dodaje się od 1 do 2 mililitrów miodu.

W następnych etapach testu badacze eliminowali poszczególne składniki miodu, aby stwierdzić, które z nich nie mają wpływu na bakteriobójcze działanie. Okazało się, że eliminowanie kolejnych składników jedynie w minimalnym stopniu zmniejszało te właściwości. Dopiero po usunięciu defenzyny-1 bakteriobójcze działanie miodu spadło praktycznie do zera.

Defenzyny to grupa białek występujących u kręgowców i owadów. Odgrywają podstawową rolę w funkcjonowaniu systemu odpornościowego. Defenzyny wydzielane przez pszczoły trafiają do miodu, gdzie – jak właśnie wykazał test – w dalszym ciągu zachowują swoje bakteriobójcze cechy.

W organizmie pszczoły pod wpływem kwasu mrówkowego i enzymów sacharoza przekształca się w glukozę i fruktozę. Ich mieszaninę potocznie nazywa się miodem.


Słodki ratownik

Obniża on toksyczne działanie alkoholu, nikotyny, obniża ciśnienie, działa ochronnie na wątrobę, zwiększa wydzielanie żółci, stymuluje produkcję czerwonych ciałek krwi.

– Rozpoznaliśmy molekularne podstawy antybakteryjnej, leczniczej aktywności miodu. Miód jako taki, jak również jego wyizolowany składnik, może odegrać bardzo ważną rolę w zapobieganiu wielu chorobom i w leczeniu infekcji wywołanych przez bakterie uodpornione na antybiotyki – wyjaśnia prof. Sebastian Zaat.

Naukowcy podkreślają, że człowiek spożywa miód od epoki kamienia, a mimo to bakterie nie zdołały się na niego uodpornić. – Dlatego mamy nadzieję uzyskać antybiotyk miodowy; jego działanie będzie się opierać na defenzynie, która i tak jest obecna w układzie odpornościowym. Po jakimś czasie i na ten nowy antybiotyk uodpornią się bakterie. Ale zanim do tego dojdzie i zanim stworzymy nowy antybiotyk, polecam wszystkim łyżkę miodu na śniadanie – mówi prof. Sebastian Zaat.

?ródło: Rzeczpospolita