Zgadzam się z tym, że smażenie nie jest zdrowe. Ale trzeba też zaznaczyć, że jest to najszybszy sposób przygotowania obiadu, a przy tym tani i łatwy. Jestem studentem i to pracującym. Poza tym 2-3 razy w tygodniu ćwiczę. Codziennie staram się jeść 5 posiłków - śniadanie, lunch, pierwszy obiad, drugi obiad, kolacja. Obiady zazwyczaj smażę, rzadziej gotuję, a jeszcze rzadziej piekę, bo po prostu nie mam czasu. Gotowanie jest długotrwałym procesem, a przy tym najmniej smacznym, pieczone potrawy lepiej smakują, ale ich czas przygotowania jest długi, a koszty stosunkowo wysokie, a poza tym pieczenie również przebiega w wysokich temperaturach, więc tak jak w przypadku smażenia, kwasy wielonienasycone trzeba wyeliminować, ale wtedy potrawy są często zbyt suche. I jak tu sobie radzić.

Cytat:
Dla mnie nie nadaje się do smażenia i całą pełnię jej wartości odżywczym niszczymy.
To, że niszczą się jej dobre wartości odżywcze to nie problem, bardziej bym się martwił tym, że złe się pojawiają. Ale tutaj znowu.. czy to aż tak wielki problem...
Nie wiem.. Moja babcia 90% obiadów smażyła i żyła 90 lat, nie narzekała na zdrowie, dziadek też, wujkowie, ciocie, znam wiele osób, które swoje lata już mają, jedzą normalnie smażone potrawy i nic im nie dolega. Wszyscy smażyli albo na oleju rzepakowym rafinowanym, albo na smalcu. Akroleiny to trochę musiało się wytworzyć, a mimo to wszyscy zdrowi.
Teraz pytanie czy warto rezygnować z komfortu i przyjemności jaka płynie ze smażenia, bo za 30 lat mogę (ale nie muszę) na coś zachorować...