Czytałam ostatnio o takim wynalazku jak Kelp. Działa jak te reklamowane plastry na odtrucie organizmu, tyle tylko, że sobie łykamy 1-2 razy dziennie tabletkę. Uzupełnia niedobory jodu (tabletki na kretynizm
), przyspiesza przemianę materii i oczyszcza z toksyn. No ok, biorę to pół miesiąca i jedno wiem na pewno - chcecie rzucić fajki, nie ma lepszego oczyszczania organizmu
. Serio. Do tego człowiek czuje się dużo lepiej i rzeczywiście kilka kg mi ubyło, ale spokojnie przed miesiączka jak zawsze mam 7 kg więcej, więc nie widać. Biorę też hydrominum własnie w tym czasie, o którym piszę i tylko tyle z tego mam, że nie budzę się z opuchlizną na twarzy, czyli ta woda rzeczywiście jest jakoś eliminowana. Kiedyś brałam coś takiego jak linea i linea detox i nic. Uwielbiam mielony len, 3 razy na dzień robię sobie taką papkę z ciepłej wody z sokiem żurawinowym lub malinowym i łyżeczką lnu. Super jeśli chodzi o zgagę np i inne dolegliwości ze strony żołądka, ponieważ len tworzy barierę ochronną w żołądku. Polecany dla ludzi z wrzodami. Co kupiłam i brać nie mogłam... therm line. Myślałam, że eksploduję. Lek odkupiony od kolegi w czasie choroby - zelixa 15. Nie polecam. Ciągle sucho w ustach, dziwne wrażenie jakby człowiek grał we własnym filmie, nadmierne pocenie. Dziś żyję sobie na naturalnych składnikach jak Kelp właśnie, inaczej wyciąg z morsztyna (alga), na oleju lnianym lub z pestek winogron, lnie mielonym, sałatkach i ogólnie kuchni bardziej warzywnej, czasem jakiś ziołach i jest dużo lepiej niż wtedy jak te badziewia wszystkie łykałam na odchudzanie łącznie z ogromną ilością tabletek na przeczyszczenie. Także jak suplementy to tylko witaminowe albo ziołowe 


